Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Allehandra
uzytkownik
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Lasu bez Powrotu
|
Wysłany: Pon 15:32, 19 Sty 2009 Temat postu: Biała Czerń - Andrzej Samilichowski - Nieznany Świat 11/2007 |
|
|
Jaka jest wewnętrzna prawda, prawdziwa prawda i rzeczywistość naszego świata? Czy jesteśmy zapisywaną powoli kartą, świadomością zmierzającą ku nieznanemu losowi, stworzeniem przekształcającym swoje korzenne agresje i przygotowującym się mozolnie do wyższych, duchowych przeżyć? Czy miliardy ludzi mają szanse okazać się mitycznym Graalem, zamkiem, w którym Bóg ukrył tajemnicę? Proszę, jak potrafimy utrzymać przy życiu nasze wątłe nadzieje!
Idea Inteligent Design zaprząta uwagę coraz bardziej licznych światowych laboratoriów. O czymś takim nie mogło być nawet w czasach Karola Darwina, ale cierpliwa praca badaczy pozwoliła wyostrzyć obraz świata.
Narodziny koncepcji Inteligent Design spowodowało samo życie, gdyż nauka, nie potrafiąc znaleźć naturalnego wyjaśnienia biologicznych procesów, postawiła sobie w końcu pytanie, czy jej współczesny model, który opiera się na naturalistycznych tłumaczeniach, jest w stanie opisać rzeczywistość?
Człowiekowi, który wierzy, iż nauka zawsze poszukuje prawdy, takie postawienie sprawy może wydać się pozbawione sensu. Niestety, życie chce inaczej. Profesor Dean Kenyon, objaśniając studentom kursu biologii mechanikę początków życia na ziemi (zgodnie z teorią Darwina) dodał inny wariant, nazywając go Inteligent Design. Rekto Uniwersytetu zareagował natychmiast zabronił Kenyonowi propagowania tak daleko idących nienaukowych konkluzji. Upomniał go zarazem, by profesor stosował się do tradycji i wyeliminował z dyskusji design-agrumnetację.
Ten i wiele innych podobnych przykładów wskazuje, że przedstawiciele współczesnej nauki często dają upust skłonnościom ideologicznym. Ich odkrycia mają znajdować wytłumaczenie w prawach Natury, nie zaś w siłach mających cokolwiek wspólnego z inteligencją. W myśl takiego założenia błyskawic i piorunów nie zsyłają Posejdon czy skandynawski Tor, ich sprawcą jest elektrostatyka!
Fakt, że tłumaczenia nauki są oparte z reguły na prawach Natury, nie oznacza, że idea Inteligent Design musi znaleźć się poza grą. Istnieje bowiem wiele przykładów świadczących, iż nie jest ona dla niej przeszkodą w osiągnięciu sukcesów. Przypadki niewytłumaczonych, cudownych uzdrowień ludzi nieuleczalnie chorych nie dyskredytują medycyny tradycyjnej.
Bogom błyskawic nie przeszkadza elektrostatyka.
Do świadomości ludzi nauki coraz powszechniej pukają wątpliwości. Czy rzeczywiście biochemiczne mechanizmy są tworem naturalnej selekcji, a nie zaplanowanego formowania? Niestety wielu akademików nadal zachowuje się, jakby byli gośćmiGalileusza, którym zaproponował on zajrzenie w okular teleskopu. Obserwacja sugerowała, że wokół Jowisza krążą księżyce, ale uczeni zaprzeczyli temu, co ujrzeli. Postąpili tak, gdyż pozostawało to w sprzeczności z ogólnie przyjętą tezą, że wszystkie ciała niebieskie orbitują wokół Ziemi.
Z oczywistych powodów społeczeństwo nie uczestniczy w obradach gremiów naukowych, ale wyciąganie wniosków z tego, co obserwujemy, jak na razie nie jest zabronione. Wydają się zaś one świadczyć, iż w środowisku akademickim nadzwyczaj mocno rozbudowana jest tradycja bezkrytycznej wiary w autorytety (i tu nauka ma wiele wspólnego z religią).
Czy idea Inteligent Design może być ukrytą religią? Trudno powiedzieć, ale wielu ludzi – w tym również niżej podpisany – uważa siebie za religijnych agnostyków, co zresztą pozostaje w zgodzie z chrześcijaństwem i teistycznym uznaniem boskości życia. Francis Trick, laureat Nagrody Nobla za odkrycie, iż DNA ma strukturę spiralną, skłania się ku koncepcji pozaziemskiego pochodzenia życia, które dotarło do nas nieprzypadkowo. Trick nie widzi przeszkód w zaakceptowaniu teorii mówiącej, iż
życie na Ziemi nie tylko zostało zasiane, ale i szczegółowo zaprojektowane.
Rozmyślając o prapoczątkach życia w kategoriach Inteligent Design formuły Cricka, ale jednocześnie biorąc pod uwagę tradycje teistyczne, można się z kretesem pogubić. Byłoby wszakże aktem wielkiego zarozumialstwa, wręcz obskuranctwa, podejmowanie próby tłumaczenia czegokolwiek w tym zakresie. Spróbujmy więc chaos, który panuje w większości naszych głów i dusz, uporządkować.
Oto próba ułożenia cegiełek w jakiś sensowny wzór i osobista refleksja. Nie niosą one w sobie nic nowego, prócz próby zaspokojenia odwiecznego instynktu ciekawości.
Na początku kilka przykładów mających charakter swoistej wizualizacji.
…Przezroczysta cisza zimowych poranków, kryształ powietrza, białe czapy dachów, skrzyp płóz, śmiech dzieci, ażur drzew jak z chińskiej porcelany, obłoczki pary na ustach.
…Skąpany w słońcu taras i łąka opadająca w stronę zielonkawej tafli jeziora. Leciutkie podmuchy wiatru poruszające mieniącymi się w słońcu listkami. Na niebie białe obłoki, śpiewające ptaki.
…Z niebieskiego tronu spogląda dobrotliwy Bóg i uśmiecha się do świata, szum anielskich skrzydeł. Nie dzielne przedpołudnie otwiera na oścież kościelne bramy. Dobro jedyną prawdą. Zło brzydkie i słabe. Hosanna na wysokościach.
Obrazki – przyznajmy – nadzwyczaj piękne, ale czy prawdziwe? Niestety, to bardziej życzeniowa fatamorgana niż prawda. Rzeczywistość bowiem kreśli zupełnie inny obraz. Jeżeli oczy nie mylą, a rozum nie zawodzi, życie na tej planecie jawi się niczym monumentalny dramat, spektakl wszech-cierpienia. Jest zupełnie możliwe, że wola potężnego Stwórcy była inna, ale musiały nastąpiły jakieś poważne zakłócenia, ponieważ cała koncepcja egzystencji żywych organizmów na planecie Ziemia zasadza się na bezkompromisowej walce, bazuje na cierpieniu, na Złu. Bezwzględna konieczność zabijania, aby utrzymać się przy życiu, wymaga ciągłych ofiar.
Tu pojawia się pierwsza przejmująca refleksja, że jeżeli Bóg nawet jest wszechdobrem, to nie jest wszechmocny. Życie bowiem funkcjonuje w oparciu o jedną fundamentalną zasadę: z a b i j a j. Zabijaj i zjadaj. Bakterie, mikroby, owady, płazy, ptaki, ssaki, atakują i rozrywają na strzępy inne żywe ciała. Piękna gazela w sekundzie staje się bezkształtnym ochłapem mięsa.
Ta wszechobejmująca i bezlitosna reguła nie omija rodzaju ludzkiego. Gruntem, na którym bazuje mentalność ludzkiego stada, nie jest empatia, lecz agresja. Młode egzemplarze potrafią być równie okrutne (jeśli nie okrutniejsze) niż dorosłe. Dlaczego?
Zwycięzca zabija i wznosi okrzyk triumfu. Nic w tym nadzwyczajnego – chciałoby się rzec. Jesteśmy wszak nieodłączną częścią Natury, która uformowała nas w ten sposób, aby brutalny gwałt wzbudzał respekt. Prawa rządzące Ziemią nie są przyjazne niczemu, co żywe.
Ludzkość wykluła się z krzyku, cierpienia, śmierci, z eonów krwawego chaosu. Nasze biologiczne korzenie leżą w brutalnej zwierzęcości. Stada podludzi polowały, zabijały się nawzajem, zjadały, zaś agresja stanowi warunek sine quo non przetrwania. Każdy gatunek pilnuje swojego rejonu i walczy o niego z innymi gatunkami.
Natura nie chroni, swych dzieci, natura sprawia wrażenie, że nie zna praw moralnych. Pozostawia istoty żyjące sobie samym, a duchowym dobrym mocom, biblijnego Bogu jakby brakło sił do sprawowania nad tym wszystkim kontroli.
Bóg mówi jedno, Natura dyktuje drugie. Bóg głosi dobro, współodczuwanie, braterstwo, a Natura pozwala przetrwać tylko najsilniejszym, słabych skazując na cierpienie, ból, a w końcu śmierć. Rodzaj ludzki przechodzi zagadkowe przekształcenia, spowodowanie być może tym, że poruszamy się w warunkach pozbawionych współodczuwania. Istotą przetrwania jest walka i zadawanie cierpienia. Natura przez cały swój czas nie wyprodukowała pół karata ciepła! Brutalność i agresja okazują się najłatwiejszą formą wypowiedzi ludzkiej istoty. W rękach Natury życie nie czuje się bezpieczne, los istot obchodzi ją na równi z losem spadającego z drzewa liścia.
Nasuwa się tu kolejna pytanie: czy prawa formujące egzystencję podyktowała bezgraniczna miłość i dobroć Boga?
Mamy trwać w przekonaniu, że dobry Bóg ofiaruje wszystkiemu, co stworzył, niezmierzone pokłady miłości, że kocha i chroni najmniejszą myszkę. Tymczasem wokół rozciągają się (spowodowane prawami życia, a więc Jego prawami) niezmierzone głębie cierpienia, a piśnięcia ginącej myszki nikt nie słyszy. A jeśli nawet słyszy, to co z tego? Gdzie miejsce dla boskiej wszechdobroci, gdy na co dzień toczy się odwieczny, genetycznie zaprogramowany pojedynek, którego jedyną regułą i prawem jest zadanie śmierci? Kto jest zatem architektem takiego systemu?
Status naszego świata przeczy wiodącej roli Dobra. Pierwsza z brzegu obserwacja: atak kota na mysz uzmysławia, że jeżeli prawidłowo rozumiemy, co powinno w sobie zawierać i oznaczać Dobro, to na tej planecie rządy sprawuje zło. Skoro zaś taki jest status naszego świata, to cel ludzkich marzeń – Dobro, nie tylko słabe jest i przegrywa, ale w dodatku działa przeciw prawu. Jeżeli bowiem prawdą byłaby, że planetą Ziemia od prapoczątków rządzi zło, oznaczałoby to – posługując się ludzką logiką – że Dobro działa nielegalnie.
Na szczęście w tunelu pobłyskują światełka. Wielu mieszkańców tej Ziemi żyje w świadomości, że popełnia błąd krzywdząc bliźniego i stara się to zło naprawić. Oto wielkie osiągnięcie, oto sygnał nadziei! Od zarania dziejów planetą rządzą brutalne, wrogie Dobru siły, a my tu raptem pragniemy być lepsi, chcemy naprawiać zło! Dobro znalazło wreszcie swój przyczółek, teren na którym zło ponosi straty. Alleluja!
To dobra wiadomość, zdecydowanie dobra. Ale musimy zdawać sobie jednocześnie sprawę iż zło ponosi od czasu do czasu porażki nie dlatego, że Królestwo niebieskie jest blisko, lecz z tego powodu, iż Piekło jest tu.
Sytuacja, w jakiej znajduje się dziś świat, należy do wyjątkowych i wymaga szybkiego działania. Jest nas za dużo, jesteśmy agresywni, prymitywni, a prawy zaszły tak daleko, że samo pragnienie poprawy już nie wystarczy. Aby idee świętych ksiąg nie pozostały tym, czym były zawsze:
papierowym lwem
Bóg musi zrobić jakiś ruch i musi go uczynić teraz (o ile w ogóle w Jego planach jest utrzymanie na Ziemi życia), ponieważ stoimy na krawędzi przepaści. Ludzkość dotarła do odbytu świata.
Jeśli idea wszechmądrego i wszechmocnego Boga oraz budowane wokół Niego systemy religijne nie są tylko technicznymi trikami obliczonymi na prawowanie kontroli, jeżeli Bóg-Naprawdę-Istnieje-I-Jest-Dobry, winien wymusić zmiany, nakazać aby wszystko co żyje, poczęło traktować przyjaźnie wszystko, co żyje. Tak, właśnie tak: wymusić. Inaczej przepadniemy. Ludzkości brak sił i rozumu do samodzielnego, uzdrawiającego działania.
Ale aby nasi potomkowie mieli szansę żyć w spokoju, aby w ogóle mogli się urodzić, Bóg musiałby zmienić najdawniejsze z dawnych praw. Musiałby zlikwidować starą i wprowadzić nową, całkowicie odmienną od tej, którą obowiązuje, koncepcję biologicznego istnienia na Ziemi istot żywych.
Innymi słowy (ot, paradoks: radzimy Bogu, co ma robić!), na początek musiałby cofnąć nas do kolebki (jeżeli Bóg jest chrześcijaninem – do rajskich ogrodów, gdzie Adam i Ewa…). A potem lepiej pilnować gospodarstwa przed intruzami.
To, że nie jesteśmy pępkiem wszechświata, nawet piskiem myszki, już powoli rozumiemy. Wiemy także, że planów Boga i Nieboga nie poznamy nigdy. Ale sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy po tysiącach i tysiącach lat, które miały być pasmem rozwoju i powodem do dumy, niestety rokuje niewesoło. Życie na Ziemi i Homo Sapiens mogą być nieudanym projektem Boga, Jego porażką z Niebogiem.
OK., to był najgorszy scenariusz, jaki możemy sobie wyobrazić. Na ogół wierzymy w inny manuskrypt. Mamy nadzieję, że Stwórca jest potężnym Panem i nas kocha. Choć całe istnienie tej planety i nas na niej okazuje się krótsze od jednego mrugnięcia Oka Opatrzności, jest ono dla nas życzliwe.
Ale…
Jeśli Bóg widzi, jak się od zarania dziejów męczymy, jak z tysiąclecia na tysiąclecie, od jednej cywilizacji do drugiej, na tej planecie dzieje się tylko gorzej i gorzej, powinien coś z tym zrobić. W przeciwnym razie naszych biednych głowach mają prawo rodzić się dalsze nieuniknione pytania. Takie jak choćby to: Gdzie miejsce dla duszy, która, jak wierzymy, jest cząstką Pana-Na-Wysokościach?
Zapatrzeni w niebo marzymy, aby zostać bogami, pięknymi i wiecznie młodymi. Niestety, prawa rzeczywistości przeczą marzeniom. Złowroga i nieprzekraczalna cezura śmierci wisi nad naszymi głowami jak katowski topór. A życie – jak naucza Kościół – mamy rzekomo tylko jedno. Ewentualny dalszy ciąg ludzkiego duchowego istnienia rozpływa się w świecie cudownych hipotez i wspaniałych obietnic. Realnie natomiast towarzyszą nam powszechna bieda, głód, choroby, ponura i smutna samotność w tłumie.
Gdzie miejsce na miłość, na szczęście?
Jesteśmy bohaterami czarno-białego filmu, bohaterami codziennego spektaklu festiwalu śmierci. Zabijając zwierzęta uczestniczymy aktywnie w masowym mordzie współmieszkańców tej Ziemi, naszych braci mniejszych. Stworzyliśmy całe systemy wyspecjalizowane w zadawaniu śmierci, staliśmy się twórcami bestialskich obozów koncentracyjnych, które nazywamy produkcją mięsa.
Część z nas zdaje sobie z tego wszystkiego doskonale sprawę i drży z niepokoju, ale to niczego nie załatwia. Co, na Boga, mamy robić, my, słabi ludzie w sytuacji, gdy od zawsze żyjemy w ramach – jak wszystko na to wskazuje – narzuconego nam brutalnego systemu, w obrębie którego uzyskanie energii potrzebnej do życia zasadza się na zabijaniu innych istot żywych?
Wierzymy, że jest w nas Jego Miłość i Jego Dobro, ale brak nam znaku, brak sygnału, który pozwoliłby obudzić nadzieję, że ta bezlitośnie ciężka karma kiedyś się skończy. Niestety, jak na razie króluje pustka duchowa i uczuciowa, zachowujemy się jak istoty o małych sercach i zimnych spojrzeniach. Oazy Dobra zaś są nieliczne jak atole na oceanie, słabe i niepewne swej egzystencji wysepki, zagrożone zewsząd unicestwieniem przez potęgę kolejnego tsunami.
Na szczęście od czasu do czasu rozpoznajemy w niektórych oczach błysk dobroci. To dodaje sił i budzi nadzieję, że złowrogi niebóg zostanie wreszcie pokonany, zrzucony z tronu, że film nie będzie wiecznie czarno-biały, że zacznie się biało-czarny.
A może generalnie jest bardzo dobrze i tylko trzeba zdjąć z oczy bielmo? Może jesteśmy rozjaśniającym tchnieniem Boga,
grotem strzały, którą wysłał w przyszłość
czymś bardzo ważnym. Może jesteśmy najważniejszą częścią Jego projektu?
Biologicznie stanowimy dzieło perfekcyjne – z cudownym mózgiem na szczycie (kręgosłup się jednak Bogu nie udał). Z tym mózgiem, gdy go dobrze poznamy, będziemy w stanie czynić rzeczy nieprawdopodobne! Mózg ludzki to triumf przekształceń, wspaniała i nadzwyczaj precyzyjna maszyna, być może najwspanialsze osiągnięcie wszech czasów.
Ale czy przyszłość gatunku ludzkiego leży w sprawności doskonałej maszyny? Chyba ona spoczywa w umyśle, świadomym umyśle, w duszy. Kto wie, może to my, my właśnie, miliardy i miliardy ludzi, jesteśmy owym Graalem, zamkiem, w którym Bóg ukrył tajemnicę? Proszę, jak potrafimy utrzymać przy życiu nasze wątłe nadzieje!
Jaka jest wewnętrzna prawda, prawdziwa prawda i rzeczywistość naszego świata? Czy jesteśmy zapisywaną powoli kartą, świadomością zmierzającą ku nieznanemu losowi, stworzeniem przekształcającym powoli swoje korzenne agresje i przygotowującym się mozolnie do wyższych, duchowych przeżyć?
Niczego nie wiemy na pewno, ale potrafimy marzyć. Miejmy nadzieję, że Bóg zauważa, iż rozumiemy coraz lepiej, co znaczy życzliwość, miłość, empatia, i że nawet potrafimy robić z nich od czasu do czasu użytek.
Żyjemy w okresie ogromnych duchowych przemian, jednocześnie produkując masowo cywilizacyjne absurdy. Rzeczy dzieją się coraz szybciej, ale wierzymy, że w tym galopującym co tchu świecie nadal drzemią wielkie pokłady duchowości, a gdy jeszcze uda się nam wybudować w sobie mądrość pozwalającą zrozumieć Mądrość – może wygramy.
W starożytności mówiono, że gdy dzieje się coś negatywnego, negatywnego tej samej chwili rodzi się coś dobrego. Tylko: czy zdążymy?
Ostatnio zmieniony przez Allehandra dnia Pon 15:34, 19 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
atomic
uzytkownik
Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:30, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
a wiecie kto jest autorem "inteligentnego" projektu? Tak! To LSP, Latający Potwór Spaghetti!
Nie chcę nikogo urazić, ale aż mnie skręca jak widzę takie rzeczy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rivalin
uzytkownik
Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:07, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Za dużo tekstu na raz jak dla mnie :<
|
|
Powrót do góry |
|
 |
leeloo
Administrator
Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:10, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Taaaaak! Składam mu hołdy codziennie, To na pewno On
[link widoczny dla zalogowanych]
A btw - w końcu świat powstał 11711 lat temu - to dopiero stary projekt.. i kto dał im na to granta...
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
leeloo
Administrator
Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:15, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
W ogole to pffff Atomic... ale z Ciebie gość Galileusza...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Venadail
uzytkownik
Dołączył: 25 Cze 2007
Posty: 566
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:46, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wszyscy się mylicie. Świat stworzył, niewiadomo dokładnie kiedy, Mistrz Wendland. Kilka tysięcy lat temu postanowił narodzić się na greckiej wyspie Samos, i stamtąd zaczął swą wędrówkę po świecie. Natchnął wielu ludzi, takich jak Sokrates, Arystoteles, Hegel, Leibniz (oraz wielu innych, co mienią się mędrcami). Normalnie podróżuje na latającym czółnie z wysp triobrandzkich. Obecnie uczy Filozofii na SGGW, gdzie odnalazł swych apostołów i czcicieli w grupie piątej mojego roku Socjologii
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|