Cedric_
uzytkownik
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:52, 31 Sty 2006 Temat postu: Cedric |
|
|
...<szczęk ostrzy>. Stoję naprzeciw przyjaciela, z którym musze walczyć. Wymiana Ciosów trwała dość długo, w pewnym momencie, chciałem uskoczyć przed ciosem, ale zawahałem się i przewróciłem się. Mroczny niegdyś brat stanął nade mną, uniósł miecz, uśmiechnął się ironicznie po czym z całą siłą pchnął miecz w moim kierunku. Widziałem tylko odbijające się promienie światła na klindze miecza. Wiedziałem, że to koniec... huuuh – sapnąłem głośno... Podnosząc się z posłania, cały drżałem, byłem spocony i bałem się. Rozejrzałem się niepewnie po małej izbie, nie zauważyłem niczego poza światłem księżyca. Pomyślałem: Co to znaczy, dlaczego akurat on? Chciałem coś powiedzieć, zasnąłem. Obudziłem się dopiero w południe. Szybko podniosłem się z posłania tak jak mnie nauczono w obozie. Wyszedłem przed jednoizbową małą chatę. Nic się tutaj nie zmieniło na zewnątrz, ale coś się zmieniło we mnie. Usiadłem na ziemi opierając się o ścianę i spojrzałem na swoje ramię, na którym widniała rana. To jest zbyt bolesne wspomnienie by to rozpamiętywać, szczególnie, że moja ręka nie jest do końca sprawna. Odwróciłem głowę i spojrzałem w niebo. Słońce świeciło tak mocno że mimowolnie oczy mi się same zamknęły. Trzeba się pozbierać, nie mogę być słaby. Wstałem i wszedłem do chaty, przywdziałem zbroje, buty, rękawice po czym wziąłem miecz, a do ręki nie do końca sprawnej wziąłem tarcze. Będą w progu domu obejrzałem się za siebie, zobaczyłem wiele rzeczy, które przypominały mi dobre wspomnienia, jak i te złe. Zobaczyłem także palenisko, gdzie tlił się płomyczek. Podszedłem do niego, odłożyłem miecz i tarcze, po czym zacząłem wzniecać ogień. Gdy ogień był na tyle stały odpaliłem od niego pochodnie i wstałem. Rozejrzałem się jeszcze raz dookoła. Łzy spłynęły mi po policzkach, gdy spadały na podłogę błyszczały w promieniach słońca. Zamknąłem oczy i zapłakałem głośno, a łzy spłynęły mi obficie po policzkach. Rzuciłem pochodnie na słomiane posłanie, które się szybko zajęło, po czym podniosłem miecz i tarcze. Obróciłem się i ruszyłem w stronę wyjścia. Gdy znalazłem się po za domem powiedziałem: Zrywam z przeszłością. Przyśpieszyłem kroku i podszedłem do małego strumyka. Usiadłem przy nim i spojrzałem w jego toń. Zobaczyłem mroczną twarz, która była zniszczona przez wysiłek, a także przez liczne obrażenia, które teraz już powoli zanikają na skórze, choć w pamięci zostaną na długo. Wtedy spojrzałem po raz ostatni na płonący już dom. Wtedy przeszła mnie myśl: Zniszczyłem dorobek moich rodziców, byli biedni, ale zostawili tą chatę dla mnie, ale musiałem to zrobić, wybaczcie mi. Mam nadzieje, że Shillen wam to wynagrodzi. Wstałem od strumyka i ruszyłem w podróż w nieznane nigdy więcej już nie wróciłem w moje rodzinne strony, które tak bardzo kocham, tak samo jak moich rodziców. Zapłakałem ostatni raz...
|
|