Xughor

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Jezioro Dusz Strona Główna -> Podania rekrutacyjne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xughor
uzytkownik



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uruk

PostWysłany: Nie 1:06, 06 Maj 2007    Temat postu: Xughor

Krępy, mocno umięśniony ork odziany w poszarpaną i zakrwawioną skórzaną zbroję, ułożył się ostrożnie w trawie między krzakami, po czym poklepał się z namysłem po łysej czaszce, którą zdobiły wymalowane czerwoną farbą płomienie. Jego wielkie łapska zacisnęły się pewnie na uchwytach kastetów. W dolinie rozpościerającej się przed nim znajdował się rozległy obóz wojskowy niedobitków armii Greciańskiej.

Parszywe Ol Mahumy miały ostatnimi czasy ciężki orzech do zgryzienia. Ich obóz od paru tygodni nękany był przez jakieś potworne, rozszalałe zwierzę, a przynajmniej tak im się wydawało. Bestia atakowała późną nocą, gdy większość Mahumów spała. Wybiegała z pośród bujnych zarośli i lasów otaczających obóz, spadała niczym grom z nieba na niczego nie spodziewające się oddziały wartowników, masakrowała je, po czym znikała równie szybko jak się pojawiała. Jak do tej pory była nieuchwytna, i nikt nie miał pojęcia czym to zwierzę tak naprawdę jest. Dzienne patrole przmierzejące ostrożnie pobliskie lasy natykały się czasami na zwłoki swoich towarzyszy, wypatroszone i porozwieszane na gałęziach pobliskich drzew. Zdarzało się czasem także, że i owe patrole nie powracały już do obozu. Dowódcy podjęli
wszelkie możliwe środki ostrożności, zwiększono liczbę żołnierzy na warcie nocą, ustawiono bystrookich obserwatorów na licznych wieżach strażniczych, rozpalono ogromną liczbę ognisk, a obozu nie opuszczano w grupie mniejszej niż dwudziestu żołnierzy. Drapieżnik jednak wciąż atakował i pozostawał nieuchwytny, a na dokładkę począł napadać na obóz nawet wczesnym rankiem i wieczorem. Żołnierze nie mogli liczyć nawet na chwilę spoczynku, ich nerwy były w strzępach, a wyczerpanie sięgało zenitu. Nikt nie był bezpieczny ani spokojny, Mahumy wciąż drżały przed furią roszalałej bestii i okrutnej śmierci jaka może ich spotkać.

Ork westchnął ciężko i podrapał się gdzieś między pośladkami. Futrzaki wyglądały dziś na wyjątkowo podenerwowane. Biegały po całym obozie nosząc coś, krzycząc i budując. Tu i ówdzie między namiotami dostrzec można było załadowane balisty wycelowane w pobliskie wzgórza oraz prymitywne zapory ze sterczącymi, zaostrzonymi palami. Syn Paagrio uniósł głowę i spojrzał w kierunku zachodzącego słońca. Czas na przedstawienie. Ork poklepał się po umięśnionych ramionach i lekko niczym kot poderwał się do góry, po czym popędził niczym strzała w kierunku najbliższego namiotu futrzaków.

Dwa Ol Mahumy siedzące beztrosko w pobliżu swojego namiotu starały się właśnie grać w grę w którą podobno grywa miejscowa ludność. Mimo że siedzą tu już od parunastu lat, to wciąż zasady tej egzotycznej gry wydają im się niemożliwe do przyswojenia.
-Ghrhaaar! Moja mieć powóz. - Wrzasnął pierwszy Mahum, trzymający w obu dłoniach po parę kart, skierowanych koszulkami w stronę swojej twarzy.
-Gruurhhh, idiota! Mówić się kareta a nie powóz. - poprawił go oponent - Pozatym twoja nie mieć kareta tylko poker, ty kretyn.
-Moja wygrać?
-Poker być najmniejsza punkt, ty znowu przegrać!
-Rarghh! Moja przegrać żona i butla wina! Moja biedna, słodziutka butla wina!
Pełną pasji rozgrywkę przerwał przeraźliwy skowyt, a parę sekund później pomiędzy dwóch graczy spadło urwane ramię wartownika. Jeden z Mahumów w przypływie inteligencji zastosował starożytny fortel przebiegłego wojownika - upadł i oddał gazy w celu udania martwych zwłok, a drugi zerwał się i popędził przed siebie. To był jego ostatni błąd. Ciemności na chwilę rozświetlił przelatujący ze straszliwą szybkością pocisk uformowany z czystej energii, który trafił uciekającego Mahuma prosto w głowę, zmieniając ją w krwawy tulipan. Kości, tkanka i fragmenty mózgu prysnęły na wszystkie strony, a ciało opadło bezwładnie na kolana, po czym osunęło się na ziemię i znieruchomiało. Wtem, z ciemności nocy wyskoczył jakiś wielki kształt, opadł z delikatnie na ziemię, podparł się prawą ręką i pomknal do przodu, w kierunku najbliższego ogniska, przy którym zgromadził się już uzbrojony oddział futrzaków, zaalarmowany krzykami towarzyszy.

Szósty zmysł orka ostrzegł go przed nadlatującą w jego kierunku strzałą. Mnich uchylił się przed pociskiem który minął jego głowę zaledwie o parę centymetrów, po czym skręcił gwałtownie w lewo i wykrzyczał inkantację w języku orków, trzymając się jednocześnie za totem wilka, wiszący u jego pasa. Ciałem orka wstrząsnął potężny dreszcz, jego plecy lekko wygieły się, pazury na palcach wydłużyły, a oczy zaświeciły kiedy natchnął go duch wilka. Mnich pochylił się mocno do przodu, i pomagając sobie przednimi kończynami popędził niczym wiatr, okrążając Mahumy od lewej strony. Ork wyhamował prawie natychmiast po czym skoczył w kierunku zaskoczonych jego szybkością futrzaków. Ostre jak brzytwa pazury kastetu dosięgły stojącego najbliżej Mahuma, rozpruwając mu twarz. Zanim ciało skowyczącego żołnierza zdążyło upaść na ziemię, ork skoczył w kierunku największego skupiska futrzaków. Błyszczące w płomieniach pobliskiego ogniska pazury poruszały się tak szybko, że Mahumy nie mogły w żaden sposób śledzić ich ruchu lub przewidywać kierunku ataku. Ork szarżował zawzięcie, rozprowając ciała jednego przeciwnika po drugim. W miarę jak przesuwał się w głąb oddziału, zostawiał za sobą coraz większa ilość zmasakrowanych ciał. Powietrze wypełniły krzyki umierających, urwane kończyny, kawały mięsa, jelit i innych narządów. Krew lała się obficie, rozlewając się jeziorem na polu bitwy. Czterech Mahumów w desperackim zrywie odwagi rzuciło się jednocześnie na plecy zwróconego do nich tyłem Mnicha. Lata treningu zrobiły jednak swoje. Ork potężnym kopnięciem zwalił z nóg stojącego przed nim żołnierza, po czym obrócił się błyskawicznie na pięcie i odbił mocno prawą nogą od ziemi. Silne mięśnie wyrzuciły ciało orka wysoko do góry, który wykonał płynnie salto nad nacierającą na niego grupką i obrócił się wokół własnej osi. Jeszcze w powietrzu cały ładunek energii jaki pozostał w jego ciele zgromadził w prawej dłoni, i nim jego stopy dostknęły ziemi, zdetonował go. Potężna eksplozja rozerwała na strzępy ciała trafionych w plecy Mahumów. Gdy z powietrza przestały spadać zwęglone fragmenty ciał bohaterskich żołnierzy, ich towarzysze nagle zwątpili całkowicie w swoje możliwości. Oczy orka zapłonęły w ciemności. Stojące nabliżej niego futrzaki cisnęły bronią o ziemię i rzuciły się do panicznej ucieczki.

-Pułapka być gotowa, moja żołnierz dzielnie powstrzymywać bestia. -Kapitan oderwał wzrok od rzeźni rozgrywającej się w dolinie u jego stóp i spojrzał na generała.
-Dobra robota, potwór nie mieć żadna szansa. Rozkazać uruchomić machina!

Paru posłańców zniknęło w ciemnościach.

Ork oblizał wyschnięte usta. Ostatni cios i ostatni przeciwnik. Mahum przyjrzał się uważnie własnemu sercu tkwiącemu na pazurach orka po czył upadł z wdzięcznym brzękiem zbroji na ziemię. Mnich zerwał się do biegu. Poszło mu jeszcze szybciej niż ostatnio. Nagle, stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Płotno pobliskiego generalskiego namiotu opadło, ukazując olbrzymiego krasnoludzkiego golema, niewiele mniejszego od tych używanych przy oblężeniach. Oczy potężnej maszyny zaświeciły się czerwienią, rury na plecach plunęły chmurami pary wodnej, ręce i nogi poruszyły się, a maszyna wyprostowała się powoli. Mnich stanął jak wryty przygladając się robotowi. Golem niespodziewanie szybko ruszył w kierunku orka wyciągając prawą rękę na której zamocowana była balista. Ogromny pocisk pomknął w kierunku orka.

-Ja Cie chędożę....

Przez głowę orka przemknęły setki myśli... Xughor od kiedy sięgał pamięcią, zawsze był nieudacznikiem. W wieku sześciu lat, kiedy jego rodzice oddali go do świątyni na nauki, podczas ceremonii inicjacji wybił niechcący zęby paru kolegom przy użyciu ceremonialnego berła i zmiażdżył stopę Kapłanowi Ognia. Wszystko za co się zabierał, było kompletną porażką. Mimo iż pochodził z zacnej i szanownej rodziny, nigdy nie mógł dorównać swoim towarzyszom. Zawsze był najwolniejszy w biegach, najbardziej niezdarny i toporny w treningach walki, oraz najmniej pojętny. Był inny, poprostu inny. Miał pecha urodzić się jako dziecko wojownika. Jego dusza ciągnęła go wciąż do ksiąg, do sekretnej wiedzy, do magii i tajemnic, do historii jego narodu. Często zadawał sobie pytanie, dlaczego Paagrio nie zezwolił mu narodzić się jako szaman. Xughor nie interesował się grami i zajęciami swoich towarzyszy. Całkowicie go one nie interesowały. Często był obiektem drwin, wyśmiewano go i poniżano. Nauczyciele i rodzice powtarzali mu, że gdyby żyli w dawnych czasach, już dawno strącono by go ze skały, jako słabą istotę, przynoszącą wstyd i hańbę dumnej orczej rasie. Pewnej wiosennej nocy, młodemu Xughorowi przyśnił się dziwny sen. Ukazał mu się w nim gigantyczny pająk, przemawiający orczym głosem. Młody Mnich domyślił się wnet, że jest to duch będący opiekunem jego plemienia. Pająk wytłumaczył Xughorowi, iż wolą Paagrio było narodzić się mu jako wojownik, i jako wojownik stać na straży swego plemienia i swej rasy, nieść dumnie brzemię jakie na niego nałożono, i przynosić swemu ludowi chwałę i potęgę, jaką zaoferować może jego hartowane w ogniu i poddawane wieloletniemu treningowi ciało. Xughor wkrótce potem wziął z pasją która zadziwiła nawet jego nauczycieli, do pracy. Powoli, z czasem, jego ruchy przybrały na szybkości, mięśnie na sile, a ciało na gibkości. Mnich poddawał swe ciało największym wyzwaniom, posuwał się do granic wytrzymałości przekraczając wszelkie limity. Dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu, udało mu się dorównać swoim rówieśnikom, a nawet przewyższyć wielu z nich. Prawdziwe uznanie zyskał w oczach innych, gdy udało mu się wykonać zadanie w Jaskiniach Prób, i powrócić bez najmniejszego zadrapania, za co odznaczono go Naszyjnikiem Odwagi. Xughor nie zatracił jednak dawnych zainteresowań. Jego wiedza i trening fizyczny uczyniły z niego wartościowego Mnicha, który wiernie służył swemu Panu Ognia i przodkom, a także potrafił poradzić sobie w każdej sytuacji. Jego osobowość ukształtowała się w sposób odmienny niż u innych, na co duży wpływ miało wczesne dzieciństwo, upakarzania, oraz odmienne zainteresowania. Xughor wyrósł na samotnika stroniącego od innych, nieco ponurego, zawsze trzymającego się z boku towarzystwa i wtrącającego czasem pojedyńcze słowka, lecz honorowego, chłodnego, opanowanego, zimnego i inteligentnego wojownika.

Pocisk z balisty wbił się w ziemię tuż obok orka, wyrzucając w górę kawałki ziemi. Mnich chwycił za totem pumy wiszący u jego pasa, wyryczał inkantację i ruszył biegiem w kierunku golema. Maszyna uniosła prawe ramię wysoko do góry i ze straszliwą szybkością opuściła je w kierunku nadbiegającego orka. Xughor w ostatniej chwili zdążył uskoczyć przed ciosem unikając zmiażdżenia. Minął golema, dobiegł do namiotu, chwycił z jedną z leżących w pobliżu lin i zawrócił w kierunku maszyny. Golem zaryczał i puścił parę rurami. Skierował się w stronę nadbiegającego zygzakiem orka, unosząc wysoko wielkie nogi. Potężna stopa opadła tuż obok Xughora wbijając się w ziemię na parę centymetrów. Mnich pochylił się, wydał z siebie gardłowy ryk i ruszył biegiem okrążając parokrotnie golema, z liną w ręku. Po paru okrążeniach, szamoczący się i omotany golem upadł z hukiem na kolana, nie mogąć uczynić kroku. Xughor tylko na to czekał. Odbił się mocno stopami od ziemi, wskoczył na plecy golema i wdrapał się po nich aż do jego karku. Uderzył pazurami z całej siły w miejscu gdzie na głowie maszyny znajdował się zamek. Żelazna klapa odskoczyła z trzaskiem ukazując siedzącego w niej, wśród pulpitu sterowniczego Ol Mahuma.

-Dobranoc. - Xughor uśmiechnął się i rozpruł pazurami twarz futrzaka.

Mnich zeskoczył ze znieruchomiałej machiny, ruszył kłusem w kierunku lasu i zniknął w jego ostępach...

-----------------
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Melven
uzytkownik



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubań

PostWysłany: Nie 9:46, 06 Maj 2007    Temat postu:

Tejak'arr Dush!

Bardzo ciekawa historia, szukaj rady, na pewno Ci się uda. <uśmiechną się szczerząc kły, po czym obrócił się na pięcie i odszedł. Odchodząc jeszcze pobłogosławił Xughora Ogniem Paagrio> Dejak'arr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eibl
Administrator



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:58, 06 Maj 2007    Temat postu:

Hmm ciekawa Bestia.
Jeśli nie siekasz w szale bitewnym przyjaciół i chcesz zatopic w naszym Jeziorze swą Duszę szukaj Rady w krainach. Może nie byc łatwo, bo od wielu miesięcy walczymy w wojnie, ale nikt nie obiecywał, że to będzie proste. Bardziej ceni się to, w czego zdobycie trzeba włożyc troche wysiłku.
Serce masz jak widze we właściwym miejscu. Mam nadzieję, że będzie bic naszym rytmem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lithir
uzytkownik



Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 15:54, 06 Maj 2007    Temat postu:

Witaj.
Z pewnością Ci się uda. Powodzenia życzę Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atzeroth
Administrator



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:45, 06 Maj 2007    Temat postu:

Ogromny plus za opowiadanie.
Łap mnie w grze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eibl
Administrator



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:36, 08 Maj 2007    Temat postu:

Wiem co niektórzy myslą.
Ja chętnie podam Mu dłoń. I nie przestraszy mnie wizja sladów zębów na skórze. Bywają gorsze rzeczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xughor
uzytkownik



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uruk

PostWysłany: Sob 21:50, 12 Maj 2007    Temat postu:

Złożenie przeze mnie podania i ukrycie swojej tożsamości oraz fakt że posługując się moją wolną wolą wybrałem jako swój dom jeden z klanów KG, doprowadziły do tego że najwidoczniej zostałem znienawidzony (przysładzam sobie Smile ) przez niektórych klanowiczy. Cóż, nikomu nie mam tego za złe, każdy ma prawo myśleć co chce. Mój wybór został najwidoczniej uznany za zdradę, biorąc pod uwagę fakt, iż dołączyłem do klanu będącego w stanie wojny z JD. Ah, no wredny Tasik, jak on mógł. Myślę że wszyscy powody mojego odejścia i dołączenia do Sengeren Yutsu znacie, wszak toczyła się na ten temat zażarta dyskusja, o ile się nie mylę, tak więc nie będę się powtarzał. Wybrałem jak wybrałem, mam czyste prawo do tego. Chciałbym podkreślić w tym miejscu, że mój stosunek do WAS, osób z którymi grałem prawie dwa lata, w żaden sposób się nie zmienił. I co z tego że moja POSTAĆ przeszła na drugą stronę barykady? Co z tego że zabijaliśmy się wzajemnie? Ktoś udzieli mi odpowiedzi na te pytania? Tak, to TYLKO i WYŁĄCZNIE gra. Jak Counter Strike, ja to przynajmniej tak traktuję. To, że Tasbrethil stał się nagle wrednym i zuym Karan Gurthczykiem, i to że się wzajemnie wyrzynaliśmy, nie miało dla mnie żadnego znaczenia. A dla was? Jestem tylko dlatego że dołączyłem do Karan Gurth? Tak BE, że dwa lata wspólnie spędzonej gry poszły w niepamięć?

W moim życiu nastąpiło parę drobnych zmian, dzięki którym zdobyłem się na to by zdeinstalować L2, wywalić z dysku instalkę i wszystko co z tą grą jest związane. Wywaliłem nawet moją mega kolekcję skrinów !_! . A chciałem zrobić z nich album... Tak czy siak myślałem że już nie wrócę do tej chorej gry, ale jak widać koleje losu potoczyły się inaczej. Ktoś tam na górze mi kiedyś za to zapłaci ;] . Wróciłem z paru powodów, jednym z nich było lekkie uczucie tęsknoty za starymi znajomymi, śmiesznymi sprawami tego światka, humorkiem i dobrą zabawą. A tak prawdę mówiąc, to nie da się nie wrócić do nałogu kiedy Rash i Seryn wciąż pieprzą nad uchem co tam się dzisiaj w l2 działo Smile . Drzwi domu do którego chciałem powrócić, zastałem jednak zamknięte. W tej przypowieści Syn Marnotrawny dostał kopa w dupę. Nie mam tego jednak nikomu za złe, jak już napisałem wyżej, każdy ma prawo do swojej opinii. Dopóki w JD mam wrogów którzy patrzą na mnie krzywym okiem, nie będzie ono moim domem. Nie chcę czuć się przez kogoś nielubiany, olewany, itd, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie chcę także wywoływać moją osobą wewnętrznych napięć i sporów bo: "Przyjeliście tego kretyna", "A ja nie chce z nim być w party", "A ja mu nie dam buffa, niech ssie", "A co ten zdrajca się tak udziala?", "A ja nie powiem mu cześć, o!"

Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim którzy się za mną wstawili, oraz tym przeciwnikom mojego powrotu z którymi mi się kulturalnie i inteligentnie rozmawiało. Może kiedyś w dalekiej przyszłości nasze drogi jeszcze się skrzyżują. Znaczy, skrzyżują się napewno jeżeli Lien urządzi zlot JD, bo zamierzamy wpaść naszą psychiczną trójcą w składzie Tas, Rash i Seryn w odwiedziny.

Pozdrawiam, i do zobaczenia.
Cruel_Angel

(A teraz pójdę sobie wykorzystać konto GM do wbicia mojej postaci paru levelków. Summonuję sobie może jeszcze jakiś sprzęcik, a co! Skitram te graty S Grade tam gdzie zwykle, za trzecią kolumną w piątym korytarzu pod schodami na lewo od wejścia do Domu spokojnej starości dla Shillen Elderów. Albo nie... tam może ktoś mi je buchnąć, albo mnie nakryć... Lepiej będzie je schować w tajemnej, wspólnej kryjówce Rozza i mojej. Mój stary dobry ziomek Rozz... chlip... szkoda że mu się noga poślizgnęła i wpadł... Można z nim było stridery kraść... Cóż, takie życie. Teraz żeby wyrobić normę w KG, będę musiał czitować podwójnie, bo mi LotU da kopa.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lien
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:09, 12 Maj 2007    Temat postu:

Przykro mi, ze nie wszyscy potrafili tak to zrozumiec Tas, wybacz Brachu Sad
Oczywiscie drzwi mojej zapyzialej chalupy sa dla Ciebie otwarte i gdy tylko skrystalizuje sie termin zlotu popieprzencow z Jeziora, otrzymasz zaproszenie. o/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xughor
uzytkownik



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uruk

PostWysłany: Nie 1:10, 13 Maj 2007    Temat postu:

Superaśnie Smile \o
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atzeroth
Administrator



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:46, 16 Maj 2007    Temat postu:

No coz... nie zgodze sie z <duzą> czescia wypowiedzi Xughora, kilka wypowiedzi jest wg mnie zupelnie nie na mejscu.
Nie mam jednak zamiaru odswiezac tego tematu / dolewac oliwy do ognia, dlatego zamykam.
Jesli ktos mialby cos istotnego do dodania, zawsze mozna otworzyc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Jezioro Dusz Strona Główna -> Podania rekrutacyjne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin